PLAŻA BEZ GRANIC
Na piasku usiądę
i zatopię się wzrokiem w morzu.
W czerwieni nieba
spadające słońce
zanurza się wśród fal.
W oddali mała łódka
za fale się chowa.
To rybacka dola
i mężowie na niej.
Co przed rejsem
żegnali rodziny swe.
Brzegiem spaceruje starsza osoba
chłonie czas i to co dookoła.
Tak zwane życie
które szybko kończy się.
Zapach słonej wody
co przenika do środka
wypełnia płuca me.
Które wolno rytm nadają
uspokaja mnie.
Miejsce idealne
bez granic
odległości i początku.
Mieszczące się w mojej głowie
a niemające końca.
Pustynia moich marzeń
z wodą i zachodem słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz