czwartek, 31 października 2019

                GŁOŚNA CISZA

Moje ciało niczym fala kołysze
moje myśli tak wolne niczym wiatr.
Całe wnętrze jest wolne od oddechu
i jeszcze ona jest wolna jak ja.
Jej oczy w srebrzystym kolorze.
Jej włosy rzucone na me skronie.
I cisza która głośno gdzieś śpiewa
pulsują nasze ciała oraz dłonie.
Niczym zdobywcy księżyca
pragniemy tak siebie nawzajem.
W kręgu myśli tak wiele nas zachwyca
i ta głośna cisza...
Która dla nas jest rajem.
A gdy już staniemy się jednością
i dotrwamy ocaleni tak od dnia.
Niech ta chwila stanie naszą się wiecznością
w głośnej ciszy poskromieni pośród gwiazd.

niedziela, 27 października 2019


PYTANIE BEZ ODPOWIEDZI

Zadając sobie pytanie
dokąd idę?
W którą stronę zmierzają me cele?
Chciałbym na nie móc odpowiedzieć.
Lecz nie umiem
wciąż tracąc nadzieję.
Z miejsca w którym teraz się znajduję
rozciągają dalekie się widoki.
Miejsca do których ciężko jest dotrzeć
sięgające szczytami w obłoki.
Nie jest łatwo
przez nie przeskoczyć...
Na obejście nie starczy już czasu...
W głowie cięgle nasuwa się pytanie?
Czy ta droga
to z wyboru czy z rozkazu?
Cel jest jakiś?
Zapewne tam dotrę.
Nie chcąc wiedzieć i poznać go bliżej
po to by...
Sił więcej nie tracić
jeśli będzie to w ogóle możliwe.
Tu i teraz te krótkie chwile
kiedy cisza do o koła.
Jeśli trzeba to zostanę
i bez pytań się przekonam.

czwartek, 24 października 2019

     W KOLORZE BŁĘKITU

Gdybym mógł dotknąć nieba
i schować go trochę na później.
Nie musiałbym
się starać ponownie.
Wydobył bym
z niego błękit zachwytu.
Budząc Cię co dzień
gdzie słońce u jego zenitu.
A z wieczora
gdy noc dzień przegania...
Dał bym Ci gwiazdę
która właśnie się zapala.
Bo nie muszę sięgać.
Gdyby burza niepokojem
chciała Cię przywitać...
Ja obdarzę Cię błękitem
tym co rano słońce wita.
Tam gdzie będę
tylko pozwól
zawsze będzie świecić słońce.
Oraz w gwiazdach też przeczytasz
że nam razem będzie dobrze.
W błękicie jest Ci ślicznie.
W jego pełni Ci do twarzy.
Idźmy razem z nim przez życie
drogą naszych wspólnych marzeń.



wtorek, 22 października 2019

        ZALĄŻEK UCZUĆ

Jeden moment.
Jedna chwila.
Minuta.
Godzina.
Jakie to ma znaczenie?
Mój czas się przy Tobie zatrzymał.
Klepsydra już na drugiej stronie
stanęła jak wryta.
Jak by ziaren było koniec
czas bokiem umykał.
Zmieniłaś moje plany.
Zmieniłaś coś co nie było do zmiany.
Mówiłaś że będziesz przymnie trwała.
A więc bądź.
W moich myślach
w moich snach.
W wnętrzu moim
w całości mego ja.
Zbudujmy coś od fundamentu
może niewielkiego na początek.
By to co w nas tak długo rosło
pokierował tym rozsądek.
A gdy już będziemy umieć
czytać się nawzajem.
Zbudujemy pałac naszych uczuć
oraz marzeń.
Który stać już będzie wiecznie
tylko naszym będzie rajem.




piątek, 18 października 2019

    PLAŻA BEZ GRANIC

Na piasku usiądę
i zatopię się wzrokiem w morzu.
W czerwieni nieba
spadające słońce
zanurza się wśród fal.
W oddali mała łódka
za fale się chowa.
To rybacka dola
i mężowie na niej.
Co przed rejsem
żegnali rodziny swe.
Brzegiem spaceruje starsza osoba
chłonie czas i to co dookoła.
Tak zwane życie
które szybko kończy się.
Zapach słonej wody
co przenika do środka
wypełnia płuca me.
Które wolno rytm nadają
uspokaja mnie.
Miejsce idealne
bez granic
odległości i początku.
Mieszczące się w mojej głowie
a niemające końca.
Pustynia moich marzeń
z wodą i zachodem słońca.

czwartek, 17 października 2019

          NA ZAWSZE MOJE

W okowach wczorajszego dnia
który mija zostawiając mnie bezboleśnie.
Odczuwam jak część mnie
pozostaje za mną.
Jak tracę kontrolę nad samym sobą.
Nie potrafiąc ocalić bliskiej mi osoby
która jest moją przeszłością.
W pamiętnikach stron i kalendarzach
ulatują w powietrze dzień po dniu.
Dostrzec ich nie mogę
sięgam tylko pamięcią która też mija.
Dzień zamienia się w rok
a ten w lata...
Zostawiając mi puste kartki
przyszłych dni.
Cała przeszłość
czy jest moja?
Czy należy do mnie?
Czy mam prawo czuć że należę do niej?Węzeł który łączy nas
jest nierozerwalny?
Więc dlaczego o tym zapomniałem?
Czując jak by dawno pękł i był przerwany.
Czy to kartki te z przeszłości
oglądają się czy ja?
Czy mój pamiętnik który we mnie tak
jak ja pamiętać chce?
Dni co zawsze będą we mnie
część wewnętrzną mego ja.
To co zawsze zapamiętam
i nie puszczę stron na wiatr.

środa, 16 października 2019

         NIGDY WIĘCEJ

Wilgotne powietrze i jej wargi
które zostawiają na mym ciele
ciepły oddech.
Pognieciona pościel
mówi sama za siebie.
O szaleństwie jakie mnie ogarnia
kiedy zostaję sam.
Pojawiasz się tylko na chwilę
zostawiając blizny na mym ciele.
Które liczę myśląc że...
Zostaniesz bez podpisu.
Po czym znikasz
jak mgła o poranku.
W pościeli zostaje
część Ciebie samej.
Wołając mnie
bym błądził jak we mgle
która zwilżyła me serce by nie uschło.
Pozostawiając tylko jedną ranę
która nigdy się nie zabliźni.
Tonę w myślach które płaczą
zalewając mnie od środka.
Wnętrze pozostaje same na wieki
nie prosząc już o nic więcej.
I rana ta co głęboką jest
wylewać uczucia swe będzie bezpowrotnie.
Do wszystkich co znają życia sens
nawet gdy mnie już nie będzie.



              MÓJ PROMIEŃ

Przez kroplę deszczu
co powiększa obraz.
Oddalonych   ode mnie myśli
i opadających w dół.
Widzę...
Myślę...
Czytam...
Tęsknię...
Czując go oddechem wiejącego wiatru.
Co przynieść ma nadzieję
na resztę życia dni.
Odbicie z morza moich myśli
srebrzy się w oddali.
Załamując światło w wyschniętej kropli
co czekała wraz ze mną
na odbicie echa mego wnętrza.
Czas odległy się zatrzymał
zapatrzałem się na chwilę..
Łowiąc w falach błękit serca
który dzieli mnie przez szybę.
Coraz dalej sięgam wzrokiem
coraz bardziej czuję gdzieś.
Głos którego nigdzie nie ma
głębia która wciąga mnie.
Gryzę dumnie się i ranię
przełamując promień ten.
Wyszukując czystych wrażeń
formy ciszy tego chcę!

piątek, 11 października 2019

        ZAPATRZONY

Moja pani
Ty w tej pięknej sukni.
To jak idziesz po schodach
wzroku oderwać nie mogą
wszyscy ci co wzdychają.
Pani mojego serca...
Ty tak lekko i powabnie
stawiasz kroki swe.
Blask bijący z twego wnętrza
rozprzestrzenia się
na cały gmach.
Wybranko z natury
co wianek z polnych kwiatów
upleciony masz.
Kompozycja z Twoim jestem
jest trafiona niczym w snach.
Damo moich brudnych myśli
które wzrokiem rozbierają Cię.
Wybacz lecz ....
To nie z nienawiści błądzę
lecz o pragnieniu bycia bliskim
które we mnie jest.


      BEZSILNY ANIOŁ

Rozwijam skrzydła Anielskie.
Zakładam niewidzialny płaszcz
co ukrywa mnie.
Biorę głęboki oddech
i unoszę się.
Po drodze gubię pióra ze skrzydeł
reszta w słońcu spala się.
Jestem blisko swego celu
niczym Ikar zbliżam się.
Po czym raptem jakaś siła
trąca mnie i ciągnie w dół.
Opór wiatru który mnie hamuje
sprawia że odczuwam ból.
Skrzydła już mam połamane
reszta siły we mnie jest.
Pragnę dotrzeć już gdziekolwiek
gdzie jest tej podróży sens.

czwartek, 10 października 2019

          GRANITOWE FALE

Spienione morze rozgniewanym głosem
rozbija się na brzegach  granitowych plaż.
Pod niebem gwieździstym
które koncertowo zapala się
pod batutą nieznanego dyrygenta.
Pokazuje swe tajemnice przeszłości
i tego co jeszcze.
Budzi w na s wiele pytań i zagadek.
W rozregulowanym odbiorniku
wyszukany słychać szum
który zaspokaja się
dodając wyobraźni.
Jak wielkie brzegi skaliste
przestają być ostre.
Spadające do czerni głębin
rozżarzone światła
które dyrygent...
Płynnie z kompozycją
zatapia je nuta po nucie.
Wymawiając życzenie
by ten koncert nigdy się nie kończył.
Przerywając widowisko
gdy zapala się dzień nowy.
Niecodzienność tak bliska kiedy
gwiezdny pył rozsypuje w koło nas.
Dając do myślenia czy?
W tym całym przedstawieniu
starczy nam do końca gwiazd.

poniedziałek, 7 października 2019

       MAPA NA ŻYCIE

Wystarczy spojrzeć w górę
by wiele zrozumieć.
Zobaczyć płynący czas
co przesuwa obłoki na niebie.
Mapa na drogę życia
którą wszyscy mogą przeczytać.
Lecz tak naprawdę
nikt o tym nie wie.
Nie wiedzą że czas
pozwala nam słuchać.
W jednej chwili
dostrzegać parę rzeczy na raz
i różne losy podziwiać.
Zobacz tu ptak nad lasem
zatacza koło swoje.
Obok słońce w zachodzie
nakłada się na tło natchnienie.
Chmury oddzielnie
mówią nam tak dużo.
Tak wiele nam powie
właśnie to jedno spojrzenie.
W którym...
Las się kłania w pas
powalając nas zapachem oraz odcieniem.
Tuż obok
widzimy we wschodzie słońce i wzgórze.
Z przepięknym...
pierwszoplanowym jeleniem.
Gdzieś obok
słyszymy rodziny i ich dzieci w oddali.
Co z echem do nas leci
byśmy ich posłuchali.
Hen wysoko
samolot swą drogę zakreśla.
Wszystko to w jednej chwili się dzieje...
W tych oto pięknych opowieściach.


sobota, 5 października 2019

       CZAS SIĘ NIE COFA

Dziurawy mostek nad strumieniem
z leśnych żerdzi zrobiony.
Potraktowany przez czas
bez żadnej ulgi.
Co zostawia podpis w przestrzeni
i na naszych twarzach.
Zwykły w swej prostocie
Niby nic takiego
nic wielkiego.
Ale...
By przekroczyć wodę
nie poradzisz sobie bez niego.
To tak
jak w życiu czasem bywa.
Że kiedy jest nam źle.
Bez podpory i beż wsparcia
z jednego na drugi brzeg...
Nie uda przejść Ci się.
Z czasem mostek też się kończy
droga na nim skraca się.
Wykonany jest solidnie
ale...
Przemijają dnie.
Wszystko kiedyś ma swój koniec
z decyzjami też tak jest.
Czas przechodzi w jedną stronę
nie cofając nigdy się.


czwartek, 3 października 2019

           DRUGA STRONA

Pomost na brzegu wody
który zmywa grzechy z naszych ciał.
Skraca się krok po kroku
wraz z przeszłością
wczorajszego dnia.
Tłumy które nieustannie
ustawiają się parami.
Czekają choćby jedna kropla
spłynie po ich czołach.
Odbierając im cierpienia
które uwierały ich w stopy co krwawią
od drogi cierniami usłanej.
Zranione dusze!
Wy co łzami swych grzechów
napełniacie jezioro ocalenia.
Te które otwiera wam drogę
po drugiej stronie.
Nie widzicie w nim swego odbicia
które rozmyło się...
Wraz z waszymi łzami.
Ból który jest tak wielki
każe wam czekać
w kolejce się ustawić.

               DOM W OBRAZIE

Namaluję dom
w którym zamieszkamy.
Taki na miarę
naszych wspólnych marzeń i dni.
Gdzie ciepło jego wnętrza zaprasza do środka
osadzając się na naszych twarzach.
Otworzymy w nim okno
na cały obraz wszystkich marzeń.
A promienie światła
rozświetlą jego duszę.
W ogrodzie kwiaty będą rosły
te czerwone.
Które tak bardzo ukuły Twoje serce.
Będziemy dbać o nie
by nasze ciała i uczucia
nie były skazane na ból i poniewierkę.
Wraz z kwiatami rosnąć będzie nadzieja
że w domu tym...
Na miarę marzeń i wspólnych dni
nie zagości już nigdy zima.
Która mrozi w nas trwogę i pokorę
zabierając nam spojrzenia i dotyk.
Odpychając nas na lata
w przeciwległe życia strony.



        ODDAJMY SIEBIE SOBIE

Zdejmij płaszcz i usiądź.
Porozmawiajmy o tych rzeczach
ważnych i mniej ważnych.
O Tobie i o mnie o nas.
O uczuciach
o wszystkim i o niczym.
O tym co było jest i będzie.
Zaglądając w przeszłość i przyszłość
planując nie oceniając siebie nawzajem.
Dajmy sobie prawo do wolności
do miłości bez granic.
Niech nasze ciała obnażą swe tajemnice
depcząc boso po zielonej trawie.
Zdejmijmy maski które w odbiciu lustra
załamują rzeczywistość naszych spojrzeń.
Stańmy się czyści
lecz nie przezroczyści
by nie kreować się na ideały.
Stańmy w szeregu
lecz nie w jednej linii
nie przekraczając jej.
Gdyż świat za mały jest
byśmy wchodzili sobie na głowę.
Jaki to miało by sens?
Wpadnijmy sobie w ramiona
bezboleśnie nie na siłę.
Stańmy twarzą w twarz
Niech każdy z nas
zobaczy w oczach siebie.



środa, 2 października 2019

          GDY OPADNĄ KASZTANY

Razem z kasztanami jesień opada na ulicę.
Popękane łupinki otwierają się
by uwolnić je i oddać w ramiona słońca.
W strugach deszczu pozbieram je
i zacisnę mocno w dłoniach
wraz z jesienną cząstką tych chwil.
W powietrzu który niesie zapach
przemijająco beztrosko dni.
Budzi się kolejna pora
wysublimowanych w anturażu otoczenia kolorowych spojrzeń tła.
Nałożę wachlarz z kolorowych liści
i położę na nich się.
Będę patrzał w niebo
rozsypując dookoła siebie
miłość czarno-białą.
Wstanę nowy
bardziej kolorowy
z natury utkany.
Przejdę koło Ciebie i innych ludzi
by ich wszystkich tym zarazić.
Po czym siądę i oprę się
pod dorodnym tym kasztanem
jesienno-szarym.
Opuszczonym przez ciężar
który na nim spoczywał by dojrzeć.
W obrazie widoczne zostaną kasztany
które od słońca promieni
ze mną dojrzewały.


       DUSZE Z PORCELANY

Ceramiczne miny
tłuką się w spojrzeniach częstych.
Przykryte kurzem miny
kiedy milczą
stojąc w cieniu
ze spuszczonym wzrokiem.
W ceramicznych strojach
z takim samym sercem.
Czekające jeden na drugiego
które serce pęknie prędzej.
Wnętrza z porcelany
piękne lecz niedoskonałe.
Czasem bite na szczęście
boleśnie i bezpowrotnie.
Odchodzą w zapomnienie bez zrozumienia...
Co z duszami czy je posiadają?
Czy w tym składzie z porcelany
w którym na siebie spoglądamy.
Spojrzenia nasze moc mają?
Trochę uśmiechu
by w tym składzie świata które
mogły to zrozumieć.
Bo gdy świat nasz ceramiczny
będzie dla nas mały.
Z porcelany nasze dusze
będą też pękały.



             W KOMINACH CISZA GRA

Fabryczne kominy te wysokie.
Z oddechem puszczające przepustkę
do ogrodu zwanego rajem.
Przykuwające wzrok ludzi
co liczą cegła po cegle
odkrywając wiek i lata.
Z odciśniętym piętnem na twarzach
i dłoniami zmęczonymi.
Będące trucizną i żywicielem.
Nie znające granic i wysokości
która dzieli ich..
W kwestii życia i śmierci.
Strażnicy miasta mego.
Co w zasięgu swego wzroku
widzą dramaty prostych ludzi.
Którzy patrzą zbyt wysoko
by dostrzec siebie samych.
I te które łączą dwa światy.
Wysyłając nasze dusze
w odległe świata strony.
W kominach naszych myśli
kłębią się jak dym wspomnienia.
Które lecą gdzieś nad nami.
Dając wyraz naszych wspomnień
ciepłych lecz niedoskonałych.


wtorek, 1 października 2019

         W MIEJSCU NIEWIDZIALNYM

Lubię patrzeć na wodospad
co rozbija krople na pół.
Załamując kolory
tworzy most którego nie ma .
Lubię czasem
wisieć głową w dół.
Wywracając świat i  życie swe
do góry nogami.
Lubię coś...
Czego w ogóle nie ma
czego nie da się opisać i wyrazić.
Pusta przestrzeń na granicy ziemi i nieba
w świecie tak nieidealnym.
Tam przewracam właśnie się
zostając niewidzialnym.
Kruszę skały myślami
aby przez nie przejść.
Lubię patrzeć jak spadają
wprost pod nogi me.
Stąpam po lodzie
który łamie się pod ciężarem mew.
Oddech łapię gdzieś wysoko
ponad szczyty drzew.
Krzyk żurawia który we mnie
gdzieś unosi się.
Nad przestrzenią której jestem
ponad noc i dzień.


                PROMIEŃ ŚWIATŁA

Odbijam się od ścian
wraz z echem które za mną podąża.
Po omacku drapię ściany
zostawiając na nich wydrapane ślady.
Palce me krwawią
ja do celu podążam.
Lecz ciemność ta mnie wciąga
i nie może mnie strawić.
Zagryzam wargi boleśnie
zamiast oddalać jedną od drugiej.
I słowa z siebie wydobyć
krzyczeć tak głośno jak umiem.
Niepokój zamienia się w amok
myślami zostałem gdzieś z tyłu .
Uczucia swe gdzieś pochowałem
co sprawia mnie wolnym od bólu.
Spragniony światła jak wody
zobaczyłem w ciemności gdzieś promień.
Który mnie poprowadzi
w dalszą piękniejszą drogę.
I echo nagle wróciło
a było już bardzo daleko.
Wstałem i poszedłem za światłem
co jasność miało swą wielką.

      W ukryciu Za kotarą przemijania co ukrywa świat. Oddzielone skrawki bycia chcę się schować zatrzymuje czas. Zapomniane kolorowe...