poniedziałek, 30 września 2019

                     BŁOGOŚĆ

Patrzałem się w niebo
zapadał już zmrok głęboki.
Słońce kładło się do snu swego
po gorącym dniu.
Usiadłem wygodnie
na skraju swych marzeń
pode mną brak gruntu wyczułem zdumiony.
Zrobiło się lekko
już nic nie słyszałem.
Dookoła było cicho i tylko ja otulony.
Nie czując niczego..
Wracać nie chciałem.
Brak wspomnień...
Brak bólu...
Serce stało nieruchomo.
Siedziałem w miejscu patrząc
lecz w środku nie było nikogo.
Zapach który poczułem
był o stokroć piękniejszy.
Trawa stała się mokra
usłyszałem koncert świerszczy.
Postać ma nawet nie drgnęła
a w koło tyle się za działo.
Poczułem całun co spada mi na twarz
który okrył całe moje ciało.
Nie byłem już wcale obecny
bo tego w sobie nie chciałem.
Lecz pora była powracać
ze skarpy na której siedziałem



niedziela, 29 września 2019

                     W OCZEKIWANIU

Czemu gorzka jesteś z cytrynową miną
z której kapie sok?
Ręce pokryte masz kolcami.
Czemu odwracasz się
i grymasami rzucasz?
Jak by to były kule lodu.
Czemu przywdziewasz na siebie
ten gorący płaszcz?
Który parzy jak płomienie
co wydostać się chcą z pieca.
Odpychasz wszystkich
nieświadomie tak.
Żałując później
wszystkich niechcianych decyzji i zmian.
Przecież nie chcesz być tak martwa?
Jak gałąź uschnięta
która łamie się bojąc się podmuchu wiatru.
Przecież coś z siebie pamiętasz.
Przecież nie jesteś taka jak oni myślą?
Oczyma widzę jak się uśmiechasz
jak jesteś szczęśliwa.
Trzymasz życie w swoich rękach.
Wiem że wrócisz
wiem że rozumiesz.
Wiem że słyszysz mnie
jak do Ciebie mówię.
Trzymam Cię za rękę
czując jak ruszasz palcami,
Więc proszę Cię i głośno wołam...
Nie odchodź!
Walcz i zostań tu z nami!





               WYSPA KTÓREJ NIE MA

Źdźbłem trawy
muskaj mnie po policzku.
W trakcie szumiących delikatnie drzew
które przyglądają się nam wstydliwie.
Przez chwilę popatrzmy się w niebo
skupiając wzrok na symbolach naszych myśli.
Niech fala refleksji i zdumienia
łączy się pomiędzy nami.
Zmieniając się i obsypując garściami
rozkoszą która spływa po naszych ciałach.
Bądźmy jak rozbitkowie
do tratwy przywiązani jednym węzłem.
Który splata
nasze myśli oraz ciała.
Na tej wyspie fantazji
gdzie tylko my jesteśmy przekonani.
O tym że czeka nas podróż życia
że jesteśmy na siebie zdani.
Obudzimy się na brzegu
zalani potem i morską wodą.
Trzymając mocno się za ręce
tak mocno zafascynowani sobą.
Delikatnie szumiące drzewa
ugasiły i ukołysały...
Nasze gorące westchnienia .
By ponownie otworzyć nasze oczy
w miejscu gdzie wszystko jest...
A zarazem nic niema.



                 PO ZMROKU

Gdy pełnia księżyca ukaże się
odsłaniając swe oblicze.
Ze wszystkich ciemnych uliczek
zaczynają grę morderczą i krwawą.
Zdobywcy sukcesu
którzy chcą być na szczycie.
Zapach lęku
zapach strachu
przenika tych co drżą .
Myślą że im wolno?
Myślą że są wielcy?
Przesiąknięci złem!
To zwykli są mordercy.
Pozbawieni uczuć
czułości i sumienia.
Oczy mają zimne
a serce z kamienia.
Duszy w nich nie ma
bo nigdy nie istniała.
Wzorów nie było
więc głazem się stała.

sobota, 28 września 2019

             WIDOK PIĘKNA

Gdzieś przy polnej drodze
kapliczka kwiatami
podkreśla swe piękno.
W różne strony się rozchodzą ludzie
i ich losy.
Przy polnej drodze potok mały
a w nim ...
Łzy ludzi co wiele w życiu widzieli.
Przy polnej drodze
gdzieś za strumieniem...
Bezkresne kolorowe pola i łany.
Co dużo ludzi wykarmiły
i do dziś przetrwały.
Gdzieś za polem złocistym
krzyże stoją nieruchomo .
Cmentarz tych co widzieli...
tych co kwiaty pod kapliczkę nosili.
Co pola obsiewali
i ze strumienia wodę pili.




              BIAŁY MŁYN

W starym młynie
gdzie czas się zatrzymał.
Gdzie kurz zaległ na półkach
a drzwi przykryła
wielka pajęczyna.
W starym młynie
gdzie wiatr hula
i obnaża swe oblicze cisza
która śpiewa po kontach.
W starym młynie gdzie słychać
jak kroki stawia stary młynarz.
Zgrywając się z podłogą
co do tańca mu gra.
Czas pokaże kiedy znowu
ziarno to początek da.
I zakręci się do przodu
stary wiatrak mocno tak.
Zamknij oczy czy to widzisz
worki pełne i tą biel?
Słychać słowa te młynarza...
miel wiatraku miel.





               ZAPOMNIANE  ŚLADY

Zazdroszczę ptakom
co unoszą się na wietrze
 w kroplach deszczu.
Który rześko spoczywa na ich skrzydłach.
Nie zazdroszczę kwiatom
które kwitną kolorowo i pięknie.
Lecz to jest tylko chwila
co zostaje zabrana.
Chodzę boso po piasku
odciskając swoje ślady brzegiem morza.
Szukam drogi powrotnej
którą zabrała przeszłość o poranku...
Słona spieniona woda.
Stoję patrząc w tą głębię
co plany i myśli me zabrała.
I wchodzę naprzód coraz głębiej
szukać śladów w jej toni oraz falach.
Rozglądam się
widzę coraz słabiej.
Unosząc nie czuję się zmęczony.
Rękoma wyczuwam wszędzie piasek
lecz brak śladów
co podobne są do moich.
Prąd niesie mnie
wciąż dalej coraz głębiej.
Co ciemnym dla mnie staje się obszarem.
Już przestałem walczyć z swym oddechem
i o śladach w piasku zapomniałem.
Nie zazdroszczę tym...
Co zostawiają ślady swoje.
Bo to droga bez powrotu
w którą można wejść głęboko
i nigdy ich nie odnaleźć

         POZWÓL ZAPOMNIEĆ

Ociekam z grzechów przed wami
Ci którzy tak szyderczo patrzą.
Jak mocno
otwierają się moje wszystkie rany.
Patrzycie jak by nic się nie stało.
Kolana mam ugięte przed Tobą
mój Panie
co z góry na to patrzysz.
Wiesz dobrze że jestem pod osobą
cokolwiek to dla innych
może znaczyć.
Nie mówię że to boli.
A tak czuję!
Rozdarte me serce które krwawi.
Cierpienia wysyłam me w powietrze
wraz z grzechami.
Które wszyscy oglądali.
W ostatnim mym liście który piszę
gdzie litery krwią mą zapisane.
Zabliźnij te rany które krwawią
by jad innych
na nie nigdy się nie sączył.
Bym zapomniał
że ktoś kiedyś patrzał na nie
i z radością sypał mi sól w oczy.

czwartek, 26 września 2019

                   WIELCY NIESZCZĘŚNICY 

Przebijające się przez chmury
algorytmy dla umysłów ścisłych.
Co nie mówią lecz gryzą.
Podbijające piłki tak wysoko
że nie każdy może ja złapać i dostać głos.
Zamknięte w sobie na opinię innych.
Krótką ripostą podnoszące most na rzece dialogu
bez zbędnego wysiłku.
Stworzeni by nie odpoczywać
starzejąc się w szybkim czasie.
Nie znajomi z wiedzy wiecznej młodości
by zahamować cierpienia i ocalić siebie samych.
Otwierając również drogi
do samorealizacji mechanicznych
wywołując uśmiechy na twarzach.
Zbierający sukcesy co zawierają
długie przemowy i podziękowania.
Za zdobycie księżyca
ludzkiego życia ratowania.
Śnią o rzeczach wielkich...
Co odbiera im lata
pozostawia często w samotności na wieki.








             PIĘKNA Z TŁA

Z obrazu na mnie zerkasz
Twój wzrok przyciąga mnie.
Nie mogę go oderwać
kto namalował Cię?
Tak piękna i jak żywa
pobudzasz zmysły me.
Chcę stanąć obok Ciebie.
Kto namaluje mnie?
A gdy razem tak staniemy
w kolorowych barwach tego tła.
To swym ciepłem przyciągniemy
serca ludzi...
Którzy wierzą w nas.


                     TAKI

Wczuwam się mocno
w to czego nie ma.
Biorę co zechcę
to co nie moje.
Krzywdzę Twoje wnętrze
tak nieświadomie.
Odbieram nadzieję
dwoję się i troję.
Ty mówisz to boli.
Ty mówisz że czujesz.
Więc patrzę się jak słabniesz
nic z tego nie rozumiem .
Ja obcy dla siebie
tak obcy dla innych.
Nie widząc swojej winy
karmię się krwią innych.


środa, 25 września 2019

             STACJA ZAPOMNIENIA

Na dworcowym peronie czekam
aż mój pociąg nadjedzie.
W miejscu zadaszonym
gdzie deszcz przecieka
bez żadnych oporów.
Nikt prócz mnie
nie jest tu spodziewany.
I nie zanosi się na to
by przestało padać.
Stara drezyna
na bocznym torze tu stoi.
Czy i ja tu zostanę przytwierdzony?
Patrzę na zegar
co pajęczyną się okrył ze wstydu
że czas go oszukał.
Zostawiając go by czekał na mnie.
W odbiciu szyb starego dworca
widzę jak się starzeję.
Kamuflując swój obraz
dojrzałym siwym odcieniem,
Dostojny i pełen zachwytu ciszą która
ze mną siedzi tu na ławce.
Milczymy by nikt nas nie usłyszał
i nie dostrzegł.
Jeszcze tabliczka miejscowości
dokazuje swą nieczytelną obecnością.
Z nadzieją że ktoś
kiedyś ją odczyta.
Bracie mój Gołębiu
co patrzysz mi prosto w oczy me.
Ty wiesz że tu jestem
więc przysiądź się.
Przyjacielu mój
posiedźmy tu bez słów...
Byś nie czuł się samotny
jak ja przyjaciel twój.




                CIEPŁO SAMOTNOŚCI

Stojąc na klifie widziałem jak spadam.
Oczy miałem zamknięte
koszula była rozpięta.
Ten podmuch wiatru
który mnie otulał
to tak jak by ktoś śpiewał.
Zegar zatrzymał się a wtedy...
Nic się nie liczyło.
Poczułem jak czas się cofa
jak mi lat ubyło.
Strach którego mijałem po drodze
już nie był straszny.
Po czym otworzyłem oczy
twierdząc...
Już wystarczy.


                               KRZYK

Ulica spływająca krwią
co zostawia ślady na naszych stopach.
Topiący się w niej motyl
co skrzydła ma ciężkie też od łez.
Tylko ptaki patrzące gdzieś z boku
pełne spokoju
patrzą na nas z drzew.
Echo szumu nadchodzącej fali
co piętrzy się z metra na metr.
Słychać jak z dalekiej oddali
warczy i ponieść nas w otchłań chce.
Wylewa się już z brzegów
widać w niej tysiące rąk.
Krzyk którego zapomnieć się nie da
że oprawca ciągnie ich na dno.

wtorek, 24 września 2019

          ŻYCIE ZŁOTYCH LIŚCI

Kiedy to się stało
że tak dorośliśmy.
Przecież nie tak dawno
byliśmy tacy niewinni.
W ramionach naszych matek
czuliśmy się bezpieczni.
Za wszystkie czyny nasze
nie było konsekwencji.
Mijały dni radosne
czas nie miał niegdyś znaczenia,
Spędzane Święta rodzinnie
przy stole gorące życzenia.
Powietrze  pachniało inaczej
wszystko było takie wyraziste.
I znaczenie miał inne przyjaciel
z drzew opadły już wszystkie złote liście.
My wraz z nimi
jak w porach roku opadliśmy.
Nie możemy teraz wszyscy się odnaleźć.
Wiatr już porwał
znaczną ilość złotych liści.

             CIĘŻAR

Kładę rękę na kamieniu
i odbijam w nim swój ślad.
Zostawiam wszystkie swoje dni
by po latach odczytał je świat.
Pozostawię cząstkę siebie
ciężary tak wielkie jak ten głaz.
Namiastkę tego...
Co było we mnie od szeregu lat.
Niechaj kamień ten przydrożny
ciężarem nie będzie nigdy.
Dla ludzi którzy przez życie
mają już swe bolesne blizny.

              ULICZKA WZRUSZEŃ

Zaciszna uliczka
którą oświetla latarni blask.
Pokryta białą pierzyną
czuć w niej dawnych czasów smak.
Stary sklepik z cukierkami
przyciąga krzyczące dzieci.
Za rogiem pan szewc który...
Klepie trzewiki
można go śmiało polecić.
Bezpański pies który tu biega
znają go wszyscy.
Na tej uliczce nocne życie trwa
ludzie są dla siebie bliscy.
Gdzieś w witrynie starsza pani
przymierza kapelusz
w sklepie z kapeluszami.
I pełnia księżyca
co oświetla uliczkę z dawnych lat.
Przywraca jej magię
pokazując dawny świat.
Zaciszna ta uliczka
z konturami kościoła w tle.
Łączy w całej tej przestrzeni
całe piękno jej.
Przyjdź i przysiądź tu
weź głęboki wdech.
Przymknij lekko oczy
aby przenieść tam się.





niedziela, 22 września 2019

                  ODRZUCONE SERCA

Gdzieś tam w domu
w którym dużo małych serduszek jest.
Gdzie nadzieja i tęsknota
prześcigają się.
Gdzie łzy płyną strumieniami.
A marzenia unoszą się
nad wszystkimi domami.
Żyją dzieci niechciane
przez rodziny odrzucane.
W przeciwległą życia stronę
w którą ból prowadzi je.
W oknach twarze ich odbite
w kątach smutek oraz żal.
Wszystkie chcą by ktoś je kochał
ich serduszka wszystkie za.
Za niewinność.
słodki uśmiech
za bezbronność
za miłość beziteresowną.
Żyją strachem który w nich
o uśmiechu też już zapomniały.
Każde z nich chce mieć rodzinę
mamę tatę ...Dom wspaniały.


                      SKAZANI  NA SIEBIE

Bliski dla bliskich.
Bliski dla wybranych.
Dla tych co nie mówią
co mają usta zatkane.
Bliski dla dalekich
co głosu nie mają.
Bliski tylko dla siebie
i jeszcze dla tych co słuchają.
Czy ktoś bliski.
Jaki jest?
Czy jest warty?
Warty bycia?
Warty nazwy?
Głęboki uczuć
które nie są na straty.
Kto wytyczył nam drogę?
Przez którą mamy tak kroczyć.
Dał na kartce nam życiorys
kazał nam zamykać oczy.
Aby dużo nie widziały...
Aby płakać zabraniały.
Były zimne obojętne!
 A kochały tylko względnie.
                                                                           
      PODRÓŻ BEZ BAGAŻU

Powracam z dalekiej podróży
Wędrówki swego życia która gdzieś.
Wydała by się być bez końca
wydała by nie zakończyć się.
Z bagażem tak wielu doświadczeń
mądrzejszy o parę stopni wzwyż .
Inaczej na życie trochę patrze
odczuwam na plecach swój krzyż .
Lecz droga ta jeszcze nie ma końca
całe życie podróżą przecież jest.
Zabieram swój bagaż doświadczeń
w stronę słońca nogi prowadzą mnie.
Tak wiele jeszcze przed nami
chwil pięknych radosnych zbieraj je.
Bo gdy dużo ich sobie na zbieramy
życie wtedy piękniejszym staje się .
Ze zbioru
 naszych pięknych wspomnień.
Zostawimy dla siebie tylko te.
Które dla nas są bardziej wygodne
tymi co możemy dzielić się.
                       SPOKÓJ UNIESIENIA

Miękko pocałunkiem obudzę Ciebie z rana.
Swój uśmiech zostawię
 w Twych oczach.
Bez słowa głęboko
dotrę w wnętrze Twe.
Rozpalę tak mocno jak zdołam.
Twój oddech głęboki i powolny
czuję go
zatapiasz swe palce w mych ramionach.
Już oddech masz szybszy
w żyłach szybciej płynie krew
widzę kroplę która spływa
po Twych skroniach.
Powietrze w jednej chwili
bardziej gęste staje się
dużo słów razem z nimi się unosi.
Twoje ręce już na wylot
przebiły mnie.
Ty jeszcze o więcej mnie prosisz.
I gdy już opadłaś w ramiona me
cała drżysz
Twój wzrok mówi wszystko za Ciebie.
 Zasypiasz tak spokojna
 bezpiecznie czując się.
 Wiedząc że...
 Jestem tu obok Ciebie.

                 PARK WSPOMNIEŃ

Wierzby płaczące
 które płaczą nad swym losem
wprost do stawu zapomnienia.
W tym parku co przez wieki
ludzie się mijali
zostawiając swe prośby i cierpienia.
Gdzie dzieci śmiejące się i bawiące
zostawiły dzieciństwo wymarzone.
Teraz już dorośli
czekają na te sny
w których wierzby te zielone.
W parku tym
co strumyk źródlany
wpada gdzieś do morza.
Uciekają wspomnienia
tych co pamiętać chcą.
Już nie ma drzew tych płaczących
już nie ma stawu
co łzami się przelewa.
I strumyk już nie jest tak rwący
ale jeszcze została nadzieja.

sobota, 21 września 2019

             ANIELSKIE STEPY

Gdzieś na stepach
gdzieś gdzie świata koniec
Żyją wśród stada
dzikie zaklęte konie.
Grzywy mają przepiękne
oczy tak głębokie
czy są aniołami?
Wolne są od grzechu
swego życia autorami.
Aniele Kary tego stada
co mkniesz jak błyskawica.
Prowadź w swym stadzie razem i mnie
do końca mego życia.
Wolności smak
powietrza smak
smakować z wami chcę.
I patrzeć na to
z czasem jak
urosną skrzydła me.
Bo gdy nastanie taki czas
wzniesiemy się z swym stadem.
Po stepach przez anielskie mgły
będziemy kroczyć razem.


      W ukryciu Za kotarą przemijania co ukrywa świat. Oddzielone skrawki bycia chcę się schować zatrzymuje czas. Zapomniane kolorowe...