KRZYK
Ulica spływająca krwią
co zostawia ślady na naszych stopach.
Topiący się w niej motyl
co skrzydła ma ciężkie też od łez.
Tylko ptaki patrzące gdzieś z boku
pełne spokoju
patrzą na nas z drzew.
Echo szumu nadchodzącej fali
co piętrzy się z metra na metr.
Słychać jak z dalekiej oddali
warczy i ponieść nas w otchłań chce.
Wylewa się już z brzegów
widać w niej tysiące rąk.
Krzyk którego zapomnieć się nie da
że oprawca ciągnie ich na dno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz