CIEPŁO SAMOTNOŚCI
Stojąc na klifie widziałem jak spadam.
Oczy miałem zamknięte
koszula była rozpięta.
Ten podmuch wiatru
który mnie otulał
to tak jak by ktoś śpiewał.
Zegar zatrzymał się a wtedy...
Nic się nie liczyło.
Poczułem jak czas się cofa
jak mi lat ubyło.
Strach którego mijałem po drodze
już nie był straszny.
Po czym otworzyłem oczy
twierdząc...
Już wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz